beksztu beksztu
140
BLOG

Miejsce w szeregu

beksztu beksztu Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Nowoczesna piłka ręczna to dynamika, tempo, prędkość: szybki atak, szybki atak w drugie tempo, szybkie wznowienie ze środka, rozrzucenie po obwodzie i błyskawiczna piłka do skrzydła. Tak gra czołówka. Tak gra Dania, Francja, odrodzone Niemcy, Hiszpania. A my? A my gramy piach. Dosłownie i w przenośni. Ale przeanalizujmy po kolei…

 

Szybki atak. 1 bramka z szybkiego ataku – słownie JEDNA. Ale jak tu zdobywać bramki z szybkiego ataku, kiedy po jednej stronie mamy Wiśniewskiego, który w biegowym pojedynku ze skrzydłowym Węgier i 3-metrowym handicapie daje sobie spokój z szybkim atakiem w połowie boiska. Jak szukać najłatwiejszych bramek, kiedy na drugim skrzydle mamy Orzechowskiego – zawodnika nominalnie grającego na połówce, który co tu dużo ukrywać – nie grzeszy szybkością, skocznością dynamiką.

 

Szybki atak w drugie tempo. Nie mamy skrzydeł – tak bywa, ale przecież nie mieliśmy ich od dłuższego czasu – trzeba z tym żyć… i umieć się dostosować. Jak szukać łatwych bramek? Proste – ponowieniem w kontrataku. Tu jest nasz potencjał, tu jest Michał Jurecki – najbardziej dynamiczny zawodnik na lewym rozegraniu na świecie (tak, to nie jest przesada), Krzysiek Lijewski – zawodnik ze świetną techniką, choć gorącą głową (ale to akurat w szybkim ataku nie przeszkadza), szybką ręką i niesygnalizowanym rzutem. Tu jest Jaszka – szybki, z dobrym kozłem, nienajgorszym rzutem z podłoża. Teraz zagadka – ile takich akcji zagraliśmy z Węgrami? Ja żadnej nie kojarzę. Mieliśmy za to sześciu gości czekających na podanie od bramkarza w polu oznaczonym półokrągłą linią, ale niestety nie tej połowy boiska co trzeba – swojej.

 

Szybkie ponowienie po stracie bramki. To był najgorszy prognostyk ze wszystkich dotychczasowych znaków na niebie. Można wybaczyć błędny techniczne, taktyczne, braki kadrowe, ale obrazki w których jeden czy dwóch zawodników wymienia krytyczne uwagi z bramkarzem, a reszta kolegów czeka na towarzystwo w zamrożonej pozie na połowie boiska nie mogły w nikim wzbudzić pozytywnych wibracji. Co jest ważne w takim momencie? Optymizm, entuzjazm, sportowy alzheimer – od wypominania błędów (w celu ich skorygowania oczywiście) – jest trener. Przyjdzie przerwa, przyjdzie czas na omówienie tego co było nie tak – póki piłka w grze, gramy o jak najlepszy rezultat – to jest nasza robota, a nie wypominanie koledze, że mógł się zachować tak czy inaczej. Proszę mnie źle nie zrozumieć w tym miejscu – boiskowy dialog jest potrzebny, piłka ręczna to w końcu sport zespołowy, ale trzeba mieć jakieś priorytety – w tym sporcie chodzi przecież o zdobywanie bramek.

 

Rozrzucenie po obwodzie. Choćbyśmy mieli trzech najlepszych rozgrywających na świecie, bez skrzydeł nic oni nie znaczą. To skrzydłowi i kołowi wiążą obronę, dają odrobinę przestrzeni rozegraniu. Jeśli jednak skrzydeł brak, to nawet Igor Vori może co najwyżej wzruszyć ramionami. Casus Serbii jest tutaj bardzo wyraźny – drużyna dysponująca niesamowitym rozegraniem z trio z Kilonii ze wsparciem bardzo przyzwoitych skrzydłowych nie była w stanie nawiązać równorzędnej walki Hiszpanią w 1/16. Brak pomysłu w ataku (jak Serbia), a u Nas dodatkowo totalna inercja skrzydłowych w zdobywaniu rzutowych pozycji niestety pozbawiła nas zupełnie luzu w grze pozycyjnej – przeciwnicy zacieśnili środek i to wystarczyło…

 

Skrzydła. Come on! Jakie skrzydła? Z Węgrami oddaliśmy 2 albo 3 rzuty z najbardziej skrajnych pozycji. Orzechowski nie rzucił chyba ani razu w ataku pozycyjnym! A było tak przez cały turniej! Nie jestem fanem Tłuczyńskiego, nie twierdzę, że mamy tutaj lepsze kandydatury, ale my ewidentnie granie skrzydłami odpuściliśmy – liczyliśmy na jakieś sytuacyjne granie, które sporadycznie się zdarzało, ale w kluczowych momentach NIE ISTNIAŁO.

 

Podsumowanie. Można by tak brnąć. Karne. Kontry. Skrzydła. Beznadziejna ławka. Tylko po co? Sam, jako urodzony optymista wierzyłem, ze jesteśmy w stanie zdobyć medal, bo w sporcie nie zawsze wygrywa ten, kto jest mocniejszy na papierze – jest jeszcze siła woli, szczęście, determinacja. Jako urodzony optymista chciałbym powiedzieć, że to tylko przypadek, że nasze kolejne meczę o miejsca 9-16 to tylko przypadek, nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Niestety tak nie jest… Mecz z Węgrami to obrazek naszego miejsca w szeregu, kadrowej beznadziei w którą zabrnęliśmy ze słabą, 2 – drużynową ligą, bez sukcesów w młodszych rocznikach, bez grupy zawodników obcujących na co dzień już nawet nie w najsilniejszych ligach Europy czy Eurolidze, ale nawet grających w pełnym wymiarze w naszej miałkiej ekstraklasie. Niech nas nie zmylą również sukcesy klubowych drużyn eksportowych – w nich o sukcesach co raz częściej decydują obcokrajowcy – Chorwaci, Serbowie, Słoweńcy. Zabrnęliśmy w sytuację bez wyjścia, a nadziej niestety brak. 8 bramek od Węgrów to najmniejszy wymiar kary. Jedyny pozytyw no fakt, że nie będzie kompromitacji w meczu z Danią, bo Węgrzy są przeciętni – komentarze Szpaka i całej reszty bajkopisarzy jakoby zagrali genialny mecz to chciejstwo i nadużycie – Duńczycy ich zniszczą. Chce się ktoś założyć?

beksztu
O mnie beksztu

Raz jak dobry kebab na kaca, raz jak bąk puszczony w windzie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości